Autor bloga To Tylko Teoria (dalej TTTskarży się na destrukcyjny wpływ „ideologii woke”:

Jednym z głównych problemów intelektualno-kulturowych współczesnego Zachodu jest popularność ideologii łołk (woke).(…) Sprawiła, że wygłaszanie racjonalnych poglądów czy popularyzowanie nauki jest niemożliwe, jeśli tylko jakaś grupa – zwykle mikromniejszość – czuje się tym urażona. (…) Sam od ponad roku mam podobne problemy w związku z tym, że piszę rzetelnie, bez wypaczania, o tematyce płci i transseksualizmu.

Przykłady tekstów „rzetelnych, bez wypaczania”:

Obrazek przedstawia zrzuty ekranu z mediów społecznościowych autora TTT, które zawierają treści dotyczące transfobii oraz oskarżeń o pedofilię w środowiskach transseksualnych.

Pragnę zaznaczyć, że choć autor TTT tropi „korelacje między działaczami trans a pedofilami”, i przypuszcza, że „problem pedofilii” jest w organizacjach dedykowanych walce o prawa osób transpłciowych większy, niż w Kościele katolickim, ostro odżegnuje się od twierdzeń o swojej transfobii:

Moje artykuły i posty nie krytykują osób transpłciowych(…) lecz niektóre postulaty (…) transseksualnych aktywistów oraz opinie negujące biologię ewolucyjną.

Niemniej trudno przejść obojętnie wobec faktu, że język „zagrożenia dla dzieci” jest niestety elementarnym narzędziem faszystowskiej demonizacji i zohydzania różnych grup. „Dobrem dzieci” uzasadniano prześladowania lesbijek i gejów, którzy mieli rekrutować dzieci do homoseksualizmu. „Dobrem dzieci” przez wieki antysemici uzasadniali ataki na Żydów, oskarżając ich o mordy rytualne na chrześcijańskich dzieciach, celem utoczenia krwi na macę.

Dziś „dobrem dzieci” skrajna prawica uzasadnia potrzebę kryminalizacji i prześladowania osób transpłciowych, oskarżając o „transowanie dzieci” czy „rutynowe zmiany płci”, z kolei niektórzy aktywiści anty-trans, jak widać, słowo w słowo kopiują slogany propagandy antygejowskiej o pedofilnym zagrożeniu ze strony aktywizmu LGBT. To zaskakujące, gdy w zasadzie te same hasła widzimy na pogromobusach organizacji ekstremistów katolickich i na profilach społecznościowych influencera „wybierającego naukę”.

Trudno także serio traktować twierdzenia autora TTT, że „krytykuje niektóre postulaty transseksualnych aktywistów”, gdy w istocie jego „krytyka” rozciąga się na całość wiedzy naukowej o transpłciowości i leczeniu dysforii i odrzuca konsensus naukowy największych organizacji medycznych zajmujących się leczeniem dysforii płciowej. W zamian oferuje swoim czytelnikom stronniczo dobrane „badania”, w tym te sponsorowane i prowadzone przez prawicowe think-tanki powołane specjalnie w celu promowania dyskryminacji osób transpłciowych.

Niektórzy, w tym chyba sam autor, uważają, że niedawne stanowisko Rady Upowszechniania Nauki Polskiej Akademii Nauk dotyczyło szkodliwych treści z bloga TTT:

Rada Upowszechniania Nauki PAN z niepokojem przyjmuje pojawiające się w przestrzeni publicznej próby wykorzystywania komunikacji naukowej do utrwalania stereotypów krzywdzących osoby transpłciowe oraz rozpowszechniania poglądów dotyczących tożsamości płciowej, które nie mają wsparcia w aktualnej wiedzy naukowej lub które nie są przedmiotem konsensusu naukowego.

O aktywizmie

Czytelnik może zauważyć, że w tym wpisie nazywam autora TTT aktywistą anty-trans. To świadoma decyzja, która wynika z refleksji nad jednym z charakterystycznych chwytów propagandy anty-LGBT, często niestety bezkrytycznie powielanej także przez raportującą na ten temat mainstreamową prasę.

Chodzi o fakt, że jakiekolwiek działania na rzecz osób LGBT traktowane są jako automatycznie podejrzany i budzący wątpliwości aktywizm o niegodziwych celach (nawiasem mówiąc, w kraju takim jak Polska dotyczy to na wielką skalę nie tylko osób transpłciowych, ale wciąż także lesbijek i gejów, co czyni homoseksualistów dołączających do nagonki na osoby transpłciowe nie tylko niegodziwymi, ale przede wszystkim pożytecznymi idiotami).

Zarazem prawie nigdy nie działa to w drugą stronę. Postawy wrogie osobom transpłciowym, nawołujące do konwersji ich tożsamości do płci nadanej przy urodzeniu, do kryminalizacji ich obecności w życiu publicznym, czy do delegalizacji ich opieki zdrowotnej, zwykle są nazywane „opiniami” lub „wątpliwościami”. Jakimś cudem domaganie się równych praw to zawsze aktywizm, domaganie się podtrzymania lub, w przypadku osób trans coraz częściej, zaostrzenia dyskryminacji, aktywizmem nie jest.

Nie widzę powodu, by influencera, który spędza niemałą część swojej aktywności na rozsiewaniu dezinformacji na temat naukowych poglądów na transpłciowość, który konsensu naukowy wprost nazywa „aktywizmem transseksualnym”, który sięga po najbardziej ohydne formy ataków polegające na wiązaniu aktywizmu prawno-człowieczego z pedofilią, nazywać inaczej, niż aktywistą anty-trans właśnie.

Konsensus naukowy dotyczący opieki nad osobami transpłciowymi

Oto co Światowa Organizacja Zdrowia ma do powiedzenia na temat standardów opieki osób transpłciowych:

ICD-11 na nowo zdefiniowała zdrowie związane z tożsamością płciową, zastępując przestarzałe kategorie diagnostyczne, takie jak „transseksualizm” ICD-10 i „zaburzenia tożsamości płciowej dzieci” odpowiednio „niespójnością płci w okresie dojrzewania i dorosłości” oraz „niespójnością płci w dzieciństwie”. (...) Odzwierciedla to obecną wiedzę, że tożsamości związane z transpłciowością i zróżnicowane płciowo nie są stanami złego zdrowia psychicznego, a klasyfikowanie ich jako takich może powodować ogromne piętno.

Włączenie niezgodności płci do ICD-11 powinno zapewnić osobom transpłciowym dostęp do opieki zdrowotnej afirmującej płeć, a także odpowiednie ubezpieczenie zdrowotne dla takich usług.

Główną organizacją profesjonalistów pracujących w obszarze opieki zdrowotnej nad osobami transpłciowych jest World Professional Association for Transgender Health (WPATH). W swoich wytycznych rekomenduje:

Celem opieki afirmującej płeć jest partnerstwo z osobami transpłciowymi i zróżnicowanymi pod względem płci (ang. transgender and gender diverse, TGD) w celu holistycznego zaspokojenia ich społecznych, psychicznych i medycznych potrzeb zdrowotnych i dobrego samopoczucia, przy jednoczesnym poszanowaniu ich tożsamości płciowej. Opieka afirmująca płeć wspiera osoby TGD przez całe życie — od pierwszych oznak niezgodności płci w dzieciństwie, poprzez dorosłość i starszy wiek — a także osoby z obawami i niepewnością co do swojej tożsamości płciowej, zarówno przed jak i po zmianie.

Wreszcie innym powszechnie stosowanym źródłem wytycznych w leczeniu dysforii płciowej są te przygotowane przez Endocrine Society:

Leczenie hormonalne nie jest zalecane u osób z dysforią płciową/niezgodną płciowo przed okresem dojrzewania. (...) Zalecamy leczenie nastolatków z dysforią płciową / niezgodnych z płcią, którzy weszli w okres dojrzewania na etapie Tannera G2 / B2, poprzez supresję za pomocą agonistów hormonu uwalniającego gonadotropiny. Klinicyści mogą dodać hormony potwierdzające płeć po potwierdzeniu przez multidyscyplinarny zespół utrzymywania się dysforii płciowej/niezgodności płciowej oraz wystarczających zdolności umysłowych do wyrażenia świadomej zgody na to częściowo nieodwracalne leczenie. Większość nastolatków ma tę zdolność w wieku 16 lat. Zdajemy sobie sprawę, że mogą istnieć przekonujące powody, aby rozpocząć leczenie hormonami płciowymi przed ukończeniem 16 lat, chociaż istnieje minimalne opublikowane doświadczenie w leczeniu przed 13,5 do 14 rokiem życia. W przypadku opieki nad młodzieżą w wieku okołopokwitaniowym i starszą młodzieżą zalecamy, aby tym leczeniem zarządzał multidyscyplinarny zespół ekspertów składający się z lekarzy i specjalistów ds. zdrowia psychicznego. Lekarz prowadzący musi potwierdzić kryteria leczenia stosowane przez kierującego lekarza psychiatrę i współpracować z nim w podejmowaniu decyzji dotyczących operacji potwierdzenia płci u starszych nastolatków. W przypadku dorosłych osób z dysforią płciową/niespójnych płciowo leczący klinicyści (łącznie) powinni mieć wiedzę specjalistyczną w zakresie kryteriów diagnostycznych specyficznych dla osób transpłciowych, zdrowia psychicznego, podstawowej opieki zdrowotnej, leczenia hormonalnego i zabiegów chirurgicznych, zgodnie z potrzebami pacjenta. Sugerujemy utrzymywanie fizjologicznych poziomów hormonów odpowiednich dla płci i monitorowanie znanych zagrożeń i powikłań. Kiedy konieczne są duże dawki steroidów płciowych w celu stłumienia endogennych steroidów płciowych i/lub w podeszłym wieku, klinicyści mogą rozważyć chirurgiczne usunięcie gonad urodzeniowych wraz z ograniczeniem leczenia steroidami płciowymi.

Endocrine Society to ponad 18 tysięcy specjalistów, lekarzy endokrynologów i innych ekspertów pracujących w obszarze zdrowia hormonalnego, z ponad 120 krajów świata. Są to lekarze pracujący z pacjentami, mający doświadczenie klinicznie i kontakt z osobami transpłciowymi i doświadczającymi dysforii z pierwszej ręki. Ich wytyczne, jak w przypadku innych wymienionych tu ciał, to efekt pracy paneli ekspertów, którzy zlecają lub przeprowadzają meta-analizy najnowszych badań, analizują doświadczenia klinicystów, przeprowadzają analizy balansu korzyści i ryzyk z interwencji, opracowując w ten sposób zalecenia dla lekarzy zgodne z najlepszą wiedzą i najlepszym rozumieniem zjawisk, którymi się zajmują zgodnie z faktycznym konsensusem ekspertów.

Inne duże organizacje, jak American Psychological Association czy American Academy of Pediatrics w swoich rekomendacjach postępowania wobec osób transpłciowych także zalecają terapię afirmacyjną wobec płci pacjenta, która respektuje jego tożsamość, zarazem odrzucając terapie konwersyjne, mające wymusić na pacjencie zgodność tożsamości płciowej z płcią przypisaną przy urodzeniu.

Autor TTT odrzuca konsensus naukowy propagując zamiast tego opinie niszowego think-tanku wspierającego legislację wzmacniającą dyskryminowanie osób transpłciowych

Podający się za popularyzatora nauki autor TTT domaga się między innymi całkowitego zakazu leczenia dysforii u dzieci, a także argumentuje rozciągnięcie takiego zakazu na dorosłych do co najmniej 25 rokiem życia (!), uzasadniając:

Co więcej, blokery dojrzewania prawdopodobnie – nie jest to jeszcze ostatecznie potwierdzone – opóźniają dojrzewanie mózgu, dlatego zmiana płci u każdego, kto zaczął ją przed 25. r.ż., może zostać podważona. Mózg ludzki dojrzewa bowiem mniej więcej do tego właśnie wieku, a jako jedna z ostatnich konstytuuje się w nim kora przedczołowa i wynikające z jej dojrzałości umiejętność racjonalnego osądu sytuacji, regulacja emocji czy zdolność do rozważania dalekosiężnych konsekwencji swoich działań. Osoba, której zablokowano lub opóźniono dojrzewanie przed osiągnięciem 25. r.ż., ma zatem najprawdopodobniej nie w pełni rozwinięty mózg, więc decyzja o zmianie płci nie była podjęta w sposób zupełnie świadomy.

Na dowód swych sprzecznych z konsensusem naukowym twierdzeń przytacza dwa dokumenty:

Pierwszy artykuł nie porusza w ogóle kwestii osób transpłciowych, wpływu blokerów dojrzewania na rozwój mózgu, czy kwestii podejmowania decyzji medycznych. Autor TTT formułuje pewną, pozbawioną oparcia w nauce, tezę, po czym cytuje zupełni niezwiązany z tematem artykuł.

Drugi przykład (Cass Review) odnosi się przynajmniej do osób transpłciowych. Natomiast nigdzie w nim nie znajdziemy wniosku czy rekomendacji, że dzieci i młodzież powinna być wyłączona z podejmowania decyzji o tranzycji, bo „blokery opóźniają dojrzewanie mózgu”, a same interwencje związane z tranzycją są zawsze szkodliwe i „powinny być zakazane”. W istocie w kwestii interwencji hormonalnych raport z jednej strony podkreśla ograniczoną wiedzę na ten temat, zarazem sugeruje (tłumaczenie Google Translate z małymi poprawkami):

Ścisłe przestrzeganie zasad Dobrych Praktyk Naczelnej Rady Lekarskiej w zakresie przepisywania i postępowania z lekami i wyrobami jest niezwykle istotne, zwłaszcza biorąc pod uwagę luki w bazie dowodowej dotyczącej leczenia hormonalnego. Standardy podejmowania decyzji dotyczących leczenia hormonalnego również powinny być zgodne z najlepszymi praktykami międzynarodowymi.

Jako „najlepsze praktyki międzynarodowe” w przypisie raport wymienia… rekomendacje Endocrine Society, które cytowałem wcześniej. Te, które zalecają interwencje blokerami u dzieci, u których występuje potwierdzona dysforia płciowa wywołująca silny dyskomfort i zarazem rozpoczęło się dojrzewanie płciowe wzmagające ten dyskomfort.

Brzmi to inaczej niż fantazje autora TTT o całkowitym ograniczeniu prawa osób transpłciowych do leczenia dysforii co najmniej do 25 roku życia, prawda?

Autor TTT demonizuje taże terapie dysforii nazywając ją ”okaleczeniem”:

Nastolatkowie z trudnych rodzin, zagubieni czy zaburzeni emocjonalnie, mieli nadzieję na zmianę swojego życia dzięki tranzycji płciowej. Niestety, bardzo często okazywało się, że proces ten jedynie ich okaleczał, nie poprawiając stanu ich zdrowia psychicznego. Dorastając przyznawali, że zostali zmanipulowani lub oszukani przez specjalistów od zmiany płci.

Jako źródło twierdzenia o „okaleczaniu” wskazuje pracę „The Myth of “Reliable Research” in Pediatric Gender Medicine: A critical evaluation of the Dutch Studies—and research that has followed”.

Praca ta zawiera nie tylko stwierdzenia sprzeczne z konsensusem naukowym, jest sponsorowana przez The Society for Evidence-Based Gender Medicine (SEGM), do którego zresztą należy 2/3 jej autorów, amerykańską grupę aktywistów anty-trans zaangażowaną – razem ze skrajną prawicą z partii Republikańskiej – w kryminalizację osób transpłciowych, a także w masowo wprowadzane w niektórych stanach USA przepisy delegalizujące leczenie dysforii płciowej.

W reakcji na te działania medycy i prawnicy z Uniwersytety Yale przygotowali raport identyfikujący główne przekłamania naukowe, które używane są w ramach politycznych akcji delegalizacji opieki zdrowotnej dla osób transpłciowych. W załączniku do raportu zamieścili także krótką analizę działalności SEGM:

SEGM twierdzi, że jest „międzynarodową grupą ponad 100 klinicystów i badaczy zaniepokojonych brakiem wysokiej jakości dowodów na stosowanie interwencji hormonalnych i chirurgicznych jako leczenia pierwszego rzutu u młodych ludzi z dysforią płciową”.

Pomimo oświadczenia SEGM, grupa wydaje się niczym więcej niż stroną internetową; wydaje się, że nie organizuje spotkań, nie sprawdza swoich członków ani nie publikuje czasopisma. Oryginalna treść serwisu zawiera stwierdzenia niepoparte żadnymi cytatami. Gdy treść zawiera cytaty, często są one niewiarygodne lub wprowadzające w błąd. (…)

Chociaż witryna SEGM twierdzi, że jej członkami jest „ponad 100 klinicystów i badaczy”, wymienia jako „doradców klinicznych i akademickich” grupę zaledwie 14 osób, z których wiele ma ograniczone (lub nie ma) kwalifikacje naukowe związane z badaniami nad leczeniem osób transpłciowych. Spośród 14, tylko ośmiu twierdzi, że ma kwalifikacje akademickie powyżej poziomu magistra (a spośród nich dwóch ma doktoraty z socjologii i biologii ewolucyjnej). Żaden nie przyjmuje pacjentów w ramach medycyny dziecięcej lub psychologii dziecięcej; żaden nie opublikował oryginalnych badań empirycznych dotyczących leczenia osób transpłciowych w recenzowanej publikacji; i żaden obecnie nie leczy pacjentów w uznanej klinice płci.

Badanie kontekstowe ujawnia, że SEGM jest organizacją ideologiczną bez widocznych powiązań z głównymi organizacjami naukowymi lub zawodowymi. Jej 14 głównych członków to niewielka grupa powtarzających się graczy w działaniach przeciwko osobom transpłciowym – fakt, którego strona internetowa SEGM nie ujawnia. Tych 14 często pisze listy do redaktorów głównych publikacji naukowych; listy te pojawiają się na liście publikacji na stronie internetowej (mimo że listy do redakcji zazwyczaj nie są recenzowane ani sprawdzane pod kątem faktów). (Z naszego przeglądu wynika, że grupa 14 osób ma w sumie 39 odpowiednich publikacji, z czego 75% to listy do redakcji).

Autor TTT nigdzie, cytując publikacje sponsorowane i pisane przez SEGM, nie ujawnia, że cytuje publikacje tworzone przez niszową organizację aktywistów anty-trans „bez związków z mainstreamową medycyną”. Zamiast tego wprowadza swych czytelników w błąd, nazywając aktywistami… lekarzy zajmujących się zawodowo leczeniem dysforii płciowej:

Prawnicy, lekarze, psychologowie i aktywiści zrzeszeni w organizacji aktywistycznej o akronimie WPATH (ang. World Professional Association for Transgender Health) (…)

Należy zapytać: na jakiej podstawie influencer zawodowo zajmujący się pisaniem bloga ocenia kompetencje największego organizacji naukowej wyspecjalizowanej w zdrowiu osób transpłciowych?

Mija się także z prawdą, sugerując, że specjaliści z WPATH :

(…) postulują zmienianie dzieciom płci, jeśli te wyrażą taką chęć lub przejawią zachowania nietypowe dla swojej płci.

Zgodnie z wytycznymi WPATH (tłumaczenie Google Translate, z którego usunąłem odnośniki do literatury dla przejrzystości, oryginał tutaj, podkreślenie moje):

Zasady leżące u podstaw tych standardów obejmują: 1) różnorodność płci w dzieciństwie jest oczekiwanym aspektem ogólnego rozwoju człowieka; 2) zróżnicowanie płciowe w dzieciństwie nie jest patologią ani zaburzeniem zdrowia psychicznego; 3) nie zawsze można zakładać, że zróżnicowane formy ekspresji płciowej u dzieci odzwierciedlają tożsamość transpłciową lub niezgodność płciową; 4) wskazówki ze strony specjalistów ds. zdrowia psychicznego posiadających doświadczenie w opiece nad dziećmi związanej z płcią mogą być pomocne we wspieraniu pozytywnej adaptacji, a także rozeznaniu potrzeb związanych z płcią w miarę upływu czasu; 5) terapie konwersyjne dla różnorodności płciowej u dzieci (tj. wszelkie „terapeutyczne” próby zmuszenia dziecka zróżnicowanego płciowo za pomocą słów, działań lub obu tych metod do identyfikowania się, lub zachowywania się zgodnie z płcią związaną z płcią przypisaną przy urodzeniu) są szkodliwe i odrzucamy ich stosowanie.

Jak widać, autor TTT twierdzi, że WPATH postuluje „zmienianie płci” dzieciom o nietypowych zachowaniach dla swojej płci. WPTAH w swoich wytycznych pisze coś dokładnie przeciwnego: nie wolno utożsamiać zachowań nietypowych dla płci z niezgodnością płciową. Czytelnikowi pozostawiam do oceny, czy odczytywać to jako niechlujność TTT, który niedbale pisze o sprawach dosłownie zdrowia, życia lub śmierci dla osób transpłciowych, czy może raczej jako przyłapanie „popularyzatora nauki” na ordynarnym kłamstwie.

Innym przykładem dezinformacji propagowanej na TTT są twierdzenia na temat stosowania blokerów dojrzewania w terapii dysforii płciowej. Autor TTT pisze o blokerach:

Faktycznie, blokery hormonów płciowych (blokery dojrzewania), które podaje się młodym osobom identyfikującym się jako trans lub niebinarni, wywołują osteopenię lub osteoporozę, zaburzenia lękowe i depresję, toksyczne uszkodzenia wątroby i jej nowotwory, jak również zaburzenia układu krwionośnego i moczowo-płciowego.

Słowo „powodują” jest tu niebywałą manipulacją, jako że mowa o możliwych efektach ubocznych. To tak, jakby napisać, że podanie preparatu z ibuprofenem niemowlęciu z wyjątkowo silnymi objawami ząbkowania „powoduje”:

odbijanie, niestrawność, nudności, bóle w nadbrzuszu, wzdęcia, biegunka, zaparcie, brak łaknienia, rzadziej wrzód żołądka lub dwunastnicy, krwawienie z przewodu pokarmowego. Odczyny alergiczne: skórne reakcje uczuleniowe, rumień, obrzęki, osutka, pokrzywka, nieżyt nosa, astma oskrzelowa: (…) bóle i zawroty głowy, osłabienie, zmęczenie, zatrzymanie płynów, obrzęki, zaburzenia widzenia, senność, upośledzenie czynności nerek; (…) niedokrwistość hemolityczna, granucytopenia i małopłytkowość.

Zapomina też wspomnieć, że terapia blokerami dojrzewania płciowego jest też stosowana – od lat 80 zeszłego wieku, od lat 90 oficjalnie autoryzowana przez FDA – w leczeniu niektórych form przedwczesnego dojrzewania. Nie znalazłem na jego blogu ani jednego materiału, który krytykuje użycie blokerów dojrzewania w tymże kontekście, mimo że przedwczesne dojrzewanie nie prowadzi, tak jak dysforia, do silnego cierpienia psychicznego czy myśli samobójczych. Być może według autora TTT blokery dojrzewania „powodują nowotwory” wyłącznie u dzieci i młodzieży cierpiących na dysforię?

To tylko niektóre z najbardziej jaskrawych przekłamań i manipulacji na temat leczenia dysforii, jakie zamieszcza autor TTT. Czytelnicy chcący pogłębić rozumienie tych aspektów mogą sięgnąć do renomowanego serwisu Science Based Medicineprowadzonego przez New England Sceptical Society, który opublikował artykuły o:

Sugeruję tę stronę kierując się rekomendacją samego autora TTT (podkreślenie moje):

Przykładowe portale o nauce i fact-checkingowe, które polecam, to GeneticLiteracy Project, Snopes, HoaxEye czy Science Based Medicine (…)

Niestety, gdy pod jedną z notek TTT komentujący odwołał się do artykułu o leczeniu dysforii ze strony Science Basen Medicine, autor TTT odrzucił artykuł, pisząc:

Konsensus w tej kwestii jest, czego dowodzą przytoczone badania. Jest on negowany przez aktywistów. Artykuł, do którego Pan linkuje, też został napisany przez niebinarnego aktywistę. Analizy naukowe dowodzą, że skuteczność i poprawa po zmianie płci to mit: tandfonline.com/doi/full/10.1080/0092623X.2022.2150346

Innymi słowy „konsensusem naukowym” nazwał stronniczo przez sobie dobrany zestaw kilku publikacji („przytoczone badania”), w tym „analizę naukową” sponsorowaną i napisaną przez autorów należących do SEGM. W swoich notkach na temat leczenia dysforii autor TTT nigdy nie powołuje się na rzeczywisty konsensus naukowy mający swe odzwierciedlenie w rekomendacjach WHO, WPATH czy Endocrine Society.

następnym wpisie przyjrzymy się, jak autor TTT dezinformuje na temat natury i skali zmian w opiece zdrowotnej osób transpłciowych, które miały miejsce w kilku krajach za sprawą politycznie kontrolowanych lokalnych organizacji medycznych.