Joanne TERF Rowling zasugerowała jakiś czas temu, że nie ma źródeł potwierdzających, że naziści prześladowali i mordowali osoby transpłciowe:
W rzeczywistości osoby transpłciowe były jednym z celów nazistów:
Republika Weimarska, bardziej tolerancyjne i demokratyczne państwo istniejące przed dojściem Hitlera do władzy, rozpoznawała prawa osób transpłciowych, choć w ograniczony i niechętny sposób. (...)
W latach 30. osoby transpłciowe nazywano „transwestytami”, co dziś rzadko jest akceptowanym określeniem, ale w tamtym czasie zbliżonym do współczesnego pojęcia „transgender”. Wydawane przez policję „certyfikaty transwestytyczne” zwalniały osobę z przestrzegania przepisów zakazujących przebierania się za osobę płci przeciwnej. Podczas trwania Republiki osoby trans mogły również legalnie zmieniać swoje imiona, chociaż musiały wybierać z krótkiej, zatwierdzonej wcześniej listy.
W Berlinie osoby transpłciowe wydawały kilka magazynów i posiadały klub polityczny. Niektóre z glamourowych transseksualnych kobiet pracowały w międzynarodowo znanym kabarecie Eldorado. Seksuolog Magnus Hirschfeld, który prowadził Berliński Instytut Nauk o Seksualności, walczył o prawa osób transpłciowych.
Wzrost nazizmu w Niemczech zniszczył to stosunkowo otwarte środowisko. Naziści zamknęli magazyny, kabaret Eldorado oraz instytut Hirschfelda. Większość osób posiadających „certyfikaty transwestytyczne”, tak jak Simon, straciła je lub była bezsilna, gdy policja odmawiała ich honorowania. (…)
Inne transseksualne kobiety nie uniknęły prześladowań. W Archiwum Państwowym w Hamburgu czytałem o H. Bode, która często publicznie występowała jako kobieta i spotykała się z mężczyznami. W czasach Republiki Weimarskiej posiadała certyfikat transwestyty. Naziści ścigali ją za „przebieranie się” oraz za kontakty seksualne z mężczyznami. Uważali ją za mężczyznę, więc jej związki były uznawane za homoseksualne i nielegalne. Została wysłana do obozu koncentracyjnego Buchenwald, gdzie ją zamordowano.
Liddy Bacroff z Hamburga również posiadała certyfikat transwestyty w okresie Republiki. Utrzymywała się ze sprzedaży usług seksualnych mężczyznom. Po 1933 roku policja zaczęła ją ścigać. Oznaczyli ją jako „z zasady transwestytę” i „kryminalistę obyczajowego najgorszego sortu”. Ona także została wysłana do obozu, Mauthausen, i zamordowana.
W UK denializm holocaustu nie jest zakazany, tak więc samej Rowling nic nie grozi za wypisywanie odrażających kłamstw na temat stosunku nazistów do społeczności osób transpłciowych. Natomiast warto zwrócić uwagę, że istnieją powody by wierzyć, że w innym kraju Rowling byłaby uznana za denialistkę przez sądy. Przykładowo w Niemczech swego czasu zapadł wyrok w bardzo podobnej sprawie:
Marie-Luise Vollbrecht, doktorantka biologii na Uniwersytecie Humboldta w Berlinie, przegrała proces sądowy dotyczący swojego tweeta na temat osób transpłciowych. Sąd Okręgowy w Kolonii orzekł w środę, że jej wypowiedź można interpretować jako negowanie zbrodni nazistowskich, jak donosi "Spiegel". W związku z tym Niemiecka Społeczność Transpłciowych i Interseksualnych (dgti) może nadal używać hashtagu „#MarieLeugnetNS-Verbrechen” (Marie zaprzecza zbrodniom nazistowskim).
Vollbrecht zareagowała na artykuł dotyczący transseksualności i transidentyfikacji w okresie nazistowskim, pisząc: "Nienawidzę tego narracji. To drwina z prawdziwych ofiar zbrodni nazistowskich." Sąd uznał, że jej słowa sugerują, iż osoby transseksualne nie były ofiarami tych zbrodni. (…)
Rowling mało było kłamać, że naziści nie prześladowali i nie zabijali osób transpłciowych. Gdy jej odrażające wypowiedzi zostały skrytykowane, postanowiła wykorzystać brytyjski system prawny by pokazowo zastraszyć swoich krytyków, zmuszając ich do upokarzających sesji publicznej samokrytyki:
Brytyjskie prawo w kontekście zniesławień oparte jest na zasadzie domniemania winy: osoba oskarżona o zniesławienie innej musi udowodnić, że tego nie zrobiła. Oznacza to także, że bogacze mogą wykorzystywać samą groźbę procesu do zastraszania swoich krytyków wizją bankructwa z powodu kosztów procesu i obrony:
Prawo dotyczące zniesławienia w Wielkiej Brytanii jest generalnie bardziej korzystne dla osoby oskarżającej kogoś o zniesławienie, co sprawia, że perspektywa walki z pozwem SLAPP w tej kwestii jest bardziej ryzykowna. Brytyjskie sądy w znacznym stopniu faworyzują postacie publiczne, jak wyjaśniła Jenny Afia, prawniczka z Londynu, która reprezentowała osoby wnoszące roszczenia o zniesławienie i naruszenie prywatności. Powiedziała NPR, że sądy te są "znacznie bardziej korzystne dla kogoś, kto chce chronić swoją reputację".
Pozwala to multimilionerce nie tylko swobodnie rozsiewać najdziksze formy transfobicznej nienawiści, ale także uciszać każdego, kto śmie ją za to krytykować. Co jest pokazem szczególnej hipokryzji ze strony przedstawicielki poglądu, że między innymi z „wolności słowa” wynika prawo do upadlania osób transpłciowych.
Grafika tytułowa wykorzystuje przetworzone zdjęcie autorstwa Sjhill, użyte na licencji CC BY-SA 3.0.